sobota, 23 lipca 2005

W labiryncie ludzkiego życia. O nowej monografii nt. „Ulissesa” Jamesa Joyce’a

   Kiedy pod koniec ubiegłego stulecia – w roku 1995 – Maciej Słomczyński, wspólnie z wydawnictwem „Zielona Sowa”, przygotowywał do druku przekładane sukcesywnie na język polski pisma Jamesa Joyce’a, zapowiedział, że oprócz jego Dzieł zebranych ukaże się również Słownik zagadek »Ulissesa«. Słownik ten miał być napisany przez samego Słomczyńskiego i stanowić coś w rodzaju obszernego komentarza krytycznego, pełnego przypisów i adnotacji. Niestety śmierć tłumacza nie pozwoliła mu na dokończenie założonego projektu – zarówno w przypadku przełożenia dzieł Irlandczyka na polski jak i zredagowania Słownika. Potrzeba było dziesięciu lat i nowego millenium, aby została napisana książka poświęcona w całości najsławniejszemu dziełu Joyce’a.

   Piotr Paziński stara się w swojej książce Labirynt i drzewo. Studia nad Ulissesem Jamesa Joyce’a ukazać całe bogactwo Ulissesa za pomocą metody hermeneutycznej, „opartej na żydowskiej tradycji egzegezy midraszowej”. Zaznacza jednak od razu, że „nie traktuje powieści Joyce’a jako świętego tekstu”. Podkreśla, iż nie stara się sakralizować książki. Dostrzega w niej dualizm, który opisuje, odwołując się do dwóch symboli – greckiego labiryntu i biblijnego drzewa życia. Dzieli swoją rozprawę na cztery rozdziały, w których opisuje kolejno czas, stosunki przestrzenne, język i autorską kreację powieści przez Joyce’a.

   Autor Labiryntu i drzewa odwołuje się często do tradycji kultury śródziemnomorskiej – do jej tekstów filozoficznych i religijnych, a także do jej symboli muzycznych i plastycznych, wykraczając w ten sposób poza czystą wiedzę literaturoznawczą. Przy omawianiu tak wieloznacznego i wielokontekstowego dzieła, jakim jest Ulisses, zabiegi tego typu (że nie wspomnę o odwoływaniu się do innych tekstów literackich) są szczególnie wartościowe. Mamy do czynienia z kimś, kto badając dzieło Joyce’a sięga do dorobku innych dziedzin humanistycznych. Trudno przecież byłoby znaleźć inną książkę, która by w sposób bardziej doskonały traktowała o człowieku i wszystkim, co z nim związane, jak monumentalna „niebieska księga” Irlandczyka – jak Ulisses właśnie. Jej autor – wykształcony u dublińskich jezuitów między innymi na grece i łacinie – swobodnie i z pełną świadomością poruszał się po kulturze śródziemnomorskiej i był humanistą, jednym z najbardziej świadomych swoich korzeni. W podobnej sytuacji znajduje się Paziński. Jest świadomy całości tej tradycji w powieści, którą omawia. I czyni to w sposób bardzo udany.

   Jeżeli wierzyć Joyce’owi (a nie ma powodu, żeby mu nie wierzyć), to umieścił on w Ulissesie – jak sam stwierdził – „tyle pułapek i zagadek, że na całe wieki dostarczy on zajęcia profesorom kłócącym się o to, co miał na myśli”. Paziński nie kłóci się w swojej analizie z tym, co dotychczas na temat Ulissesa powiedziano, wyjaśnia natomiast rzetelnie, co Joyce mógł mieć na myśli pisząc tę powieść – i w ten sposób wpisuje się w szereg ważnych ujęć interpretacyjnych, opisujących najdłuższy dzień w literaturze światowej. Myślę, że właśnie dzięki swojej rzetelności książka Pazińskiego może stać się – obok Telemacha w labiryncie świata Egona Naganowskiego – jedną z ważniejszych monografii w języku polskim poświęconych dziełu Irlandczyka. Jeżeli uznać Ulissesa za zmyślnie skonstruowany labirynt, a dzień Leopolda Blooma (głównego bohatera powieści) za symbol życia każdego człowieka, to książka Pazińskiego – niczym niegdyś mityczna nić Ariadny darowana Tezeuszowi – pomoże nam przejść przez ten zawiły labirynt ludzkiego życia.

Arkadiusz Łuba

Piotr Paziński, Labirynt i drzewo. Studia nad Ulissesem Jamesa Joyce’a, Austeria, Kraków 2005.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz