piątek, 10 grudnia 2021

Kocham cię, więc cię biję! – „Beze mnie jesteś nikim. Przemoc w polskich domach” Jacka Hołuba

   
Co w tej książce od razu uderza to to, że nie są to zdarzenia sprzed 150 lat, kiedy to kobiety nie miały żadnych praw, albo ze średniowiecza, gdzie tortury były na porządku dziennym; to wszystko dzieje się we współczesnej Polsce w XXI wieku – są to teksty powstałe między lutym 2020 a kwietniem 2021 roku – w dobie lansowanych przez „Prawo i Sprawiedliwość” zestawu cnót niewieścich, klauzul sumienia lekarzy, zakazów aborcji itp. – prawdziwy rząd dusz i ciał.

   „Trzydzieści procent [czyli ponad dziewięć milionów] dorosłych Polaków wskazało, że było sprawcą lub sprawczynią przemocy w rodzinie. Siedemnaście procent skrzywdziło bliskich kilka razy, a trzy procent – wiele razy”, Hołub cytuje badania przeprowadzone na zlecenie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej: „Do stosowania przemocy psychicznej przyznało się najwięcej osób (24 procent), w dalszej kolejności do fizycznej (11 procent), a w najmniejszym zakresie do ekonomicznej (5 procent) i seksualnej (2 procent)”.

   Przemocowcami nie są przybysze z obcych planet, wampiry, upiory albo zombie; to nie potwory sztucznie wytworzone w laboratoriach; nie, wszystko to dzieje się w otoczeniu najbliższych! I to najbliżsi są sprawcami cierpień. Hołub pisze we wstępie: „Mężczyźni katują żony i dzieci. Bici synowie dorastają i znęcają się nad swoimi partnerkami i dziećmi. Krzywdzone dziewczynki wpadają w szpony toksycznych mężów. Dorosłe dzieci dręczą zniedołężniałych rodziców. Silniejsi terroryzują słabszych, zdrowi niepełnosprawnych, ci, którzy mają władzę, kontrolują i ranią swoich podopiecznych. Przez nasze domy płynie rzeka agresji, bólu, cierpienia i nienawiści. W telewizyjnych materiałach – o mężach mordujących żony, ojcach gwałcących córki, molestujących siostry czy kobietach znęcających się nad dziećmi – widzimy tylko jej brzegi. Oficjalne statystyki to wierzchołek góry lodowej” (s. 8).

   Poprzednie książki Jacka Hołuba to losy ludzi wykluczonych, krzywdzonych, doświadczających często przemocy instytucjonalnej ze strony państwa (matki niepełnosprawnych dzieci, osoby z niepełnosprawnościami), instytucjonalnej i rówieśniczej (osoby w spektrum autyzmu w szkołach). Beze mnie jesteś nikim zostało napisane, „by pokazać, co kryje się pod spodem – jak wygląda prawdziwe oblicze przemocy domowej”. Najważniejszym celem nie było samo ukazanie przemocy, ale „żeby zrozumieć ‘dlaczego?’. I co można zrobić, żeby pomóc osobom doznającym przemocy i sprawcom”, zdradził mi w korespondencji. Nie wiedział, dokąd go „zaprowadzi próba uzyskania odpowiedzi na to pytanie”. Impuls do napisania dała mu historia Karoliny Piaseckiej, maltretowanej żony ówczesnego radnego PiS z Bydgoszczy (rodzinnego miasta autora), „która strasznie go poruszyła”. Szukając tematów do nowej książki reporter zarzekał się, że przemoc domowa to jedyny temat, „którym się nigdy nie zajmie”: „Uznałem wtedy, że nie byłbym w stanie zmierzyć się z tak strasznym i ciężkim tematem. Chyba rok później zacząłem już zbierać materiały”, napisał mi.

   Tu cytuję z naszej korespondencji:
„Im głębiej zanurzałem się w historie moich bohaterek (bo to głównie kobiety były moimi rozmówczyniami, chociaż nie tylko one doznają przemocy), tym bardziej czułem, jak ważne jest nie tylko opisanie tego, co je spotkało, ale także zrozumienie mechanizmów, które sprawiają, że tak trudno jest im się wyrwać z przemocowych związków, że czują się winne temu, że są krzywdzone, że się tego wstydzą; że sprawca przejmuje kontrolę nad ich życiem, a tak wiele krzywdzonych psychicznie nie zdaje sobie sprawy, że doświadcza przemocy. Jak krzywdzące dla ofiar mogą być nasze oceny i rady, jak bardzo ulegamy stereotypom dotyczącym przemocy domowej. Chciałem spróbować odczarować te stereotypy, pokazać, dlaczego maltretowana kobieta, której konkubent ma zakaz zbliżania się, przyjmuje go z powrotem pod swój dach; dlaczego osoby krzywdzone tak często odwołują zeznania. Zależało mi również na tym, żeby ‘zajrzeć w dusze’ sprawców. Zastanowić się, jak można im pomóc, żeby nie powielali przemocowych zachowań w kolejnych związkach, bo samo karanie nie wystarczy. I wreszcie chciałem pokazać jak niszcząca jest przemoc, także psychiczna, także dla małych dzieci, które są jej świadkami”.

   Niepokoi ukazana w tej książce ogólna nieczułość większości społeczeństwa i sądów, opieszałość tych ostatnich, a także mechanizmy niejako skazujące ofiary przemocy na trwanie w toksycznych związkach. Wstyd, nadzieja na zmianę oprawcy na lepsze, przywiązanie oraz – co najgorsze – wyczerpanie fizyczne i psychiczne, uniemożliwiają podjęcie jakichkolwiek działań. Ofiary popadają w tzw. wyuczoną bezradność. Kiedy tracą wpływ na to, co ich spotyka, stają się bierni i apatyczni. Jednocześnie chwytają się tego, co w ich sytuacjach dobre i starają się ignorować to, co złe.

   Przemoc w rodzinie to zjawisko skomplikowane i złożone. Chciałoby się kolokwialnie stwierdzić, że tak skomplikowane i złożone, że włosy stają dęba. Wbił mnie w recenzenckie krzesło tekst pt. Jestem szarym kamieniem o farmaceucie Łukaszu, który związał się z Sylwią, prawniczką w renomowanej kancelarii adwokackiej, dręczoną psychicznie i bitą przez ojca alkoholika w dzieciństwie. Mimo że Kiciu i Mysia, jak czule siebie nazywali bohaterowie, nie grają żadnych ról u Hitchcocka, ich doświadczenia „godne są” niejednego dzieła tego mistrza thrillerów. Jak wulgarna, zaborcza, agresywna i wyrachowana może być tzw. kobieta po przejściach, jak może katować mężczyznę, który oddaje jej wszystko, jak niezadowolona z każdego detalu według własnego widzimisię, proszę sobie dopowiedzieć albo przeczytać oryginał Hołuba. Ten tekst wstrząsa. A później proszę zamienić obie płcie rolami w taki sposób, że to mężczyzna jest oprawcą niszczącym kobietę; albo wyobrazić sobie kobietę, która maltretuje dziecko, albo stosunki kazirodcze w każdej możliwej konfiguracji. Autor przytacza historie na każdą możliwą konfigurację i każda z tych historii zapiera dech w piersiach. Przy czym – jak czytamy – częściej „facet bije, a kobieta manipuluje” (s. 137).

   Hołub opisuje wyrafinowane metody przemocy fizycznej, psychicznej, ekonomicznej i seksualnej, a także metody kamuflażu sprawców i ofiar; oddaje głos osobom doświadczającym przemocy; pyta psycholożki, terapeutki, specjalistów i specjalistki od przemocy domowej, zawodowo wspierających pokrzywdzone i pokrzywdzonych; uczestniczy w spotkaniach anonimowej grupy przemocowców; stara się zrozumieć skomplikowane mechanizmy, które można sprowadzić do jednego prostego pytania: „Dlaczego ludzie, którzy twierdzą, że kochają innego człowieka, znęcają się nad nim?” Rozdział pt. Jesteś już po drugiej stronie zbiera relacje trzech kobiet, które uciekały od swoich katów, często narażając się na utratę zdrowia i życia. Uzmysławia determinację ofiar, często jest to ostatni dzwonek przed próbami samobójczymi. Wszystkie zebrane historie ukazują, że wychodzenie z patologicznego związku to indywidualny proces, trwający proporcjonalnie długo do czasu tkwienia w przemocy. Przemoc jest dziedziczna.

   Rozdział Ślady o molestowaniach seksualnych przypomniał mi osobistą historię. Pamiętam, że kiedy byłem uczniem pierwszych klas podstawówki, w okolicy, w której mieszkałem, miał „grasować” ekshibicjonista. Nigdy go co prawda nie spotkałem. Ale rodzice wcześniej mnie uwrażliwili, jak powinienem się zachować, jeśli go spotkam. Dostałem także gwizdek, którym miałem wzywać pomocy i zwracać uwagę przechodniów, a także wystraszyć dręczyciela. Przy tej okazji zwrócili mi uwagę na inne możliwe zdarzenia na tle zboczeń seksualnych. Gdyby ktoś usiłował mnie skrzywdzić, powinienem od razu szukać najbliższej pomocy, „kopać w krocze” oraz niezwłocznie im o tym powiedzieć. Pamiętam, jak ojciec uczył mnie „chwytów” i boksowania. Nigdy nie musiałem ich stosować. Miałem szczęście. Ale ilu takiego szczęścia nie miało...

   „Ta książka pożarła kawał mojej duszy, po jej napisaniu długo dochodziłem do siebie”, przyznaje przede mną Hołub. Dowiedziałem się, że „po wydaniu książki jeszcze nigdy wcześniej nie dostawał tylu maili i wiadomości od czytelniczek i czytelników, w tym od znajomych, które i którzy sami doświadczyli, w różnej formie, piekła przemocy domowej”. Jak mi zdradził, Hołub nigdy by „nie przypuszczał, że coś takiego mogło spotkać także ich”. Zdał „sobie sprawę, jak złudne jest myślenie, że żaden z przyjaciół i znajomych nie doświadcza przemocy lub nie krzywdzi innych”.

   Jeszcze przez długi czas Hołub unikał później zaglądania do notatek i materiałów (akt sądowych, zdjęć, nagrań), które zgromadził w czasie pracy. Nie chciał czytać artykułów o przemocy domowej. Napisana z wyczuciem i olbrzymią ilością empatii książka Beze mnie jesteś nikim otwiera oczy na przemocowe zło zagnieżdżone w polskich domach. Powinna stać się lekturą obowiązkową. W nadziei, że nie zeżre ona duszy czytelników i czytelników – polecam!