Nie pamiętam, której książki reporterskiej zapragnąłem na własność
tak mocno jak Nie ma Mariusza
Szczygła. Przecież prawdziwe – choć czasem wręcz niewiarygodne – historie
ludzkie z reguły chwytają za serce, nic niezwykłego w tym, że reportaże z
reguły poruszają w nas struny człowieczeństwa, wywołują najróżniejsze emocje.
Utożsamiamy się z bohaterami, ba! stajemy się nimi na ten czas lektury. To
banał. A jednak!
Prowadziłem spotkanie z autorem w Berlinie. Zastanawiające, że
jeśli prześledzić historię reportażu w Niemczech, to kobiety pisały bardziej o
najbliższym otoczeniu, za to konkretnie, blisko swoich bohaterów, dostępnie,
społecznie; mężczyźni w sposób uduchowiony i bardziej rozmyty, choć intelektualnie
i analitycznie (żeby nie powiedzieć pozytywistycznie) i były to raczej czysto
zastane relacje. Płeć piszącego Szczygła nie gra roli. Ważniejsza jest jego
wizja reporterska – zbliżyć się do drugiego człowieka. Autor przyznaje w jednym
z tekstów, że jest „reporterem, który majstruje przy ludzkiej duszy”. Dodam: Szczególnie
przy duszy odbiorców jego twórczości.
I tak najbardziej wzruszyły mnie dwa reportaże: Notatki z rozmowy przy lemoniadzie i Rzeczy po prostu się dzieją. A najbardziej
mnie poruszył reportaż o nauczycielce, która przez trzy lata tak katowała
trzylatka, w wyniku czego ten w wieku lat sześciu zmarł. Została skazana,
odsiedziała wyrok, wyrok został – jak to się fachowo mówi – zamazany, a pani
wróciła do szkoły. Za ten reportaż Szczygieł zdobył w 2013 r. tytuł
dziennikarza roku. I to chyba jedyny reportaż, którego nie czytał powtórnie w
korekcie. A mnie natchnął do odnalezienia i zapoznania się z najpierwszymi
doniesieniami o nauczycielce-kacie (ich autorką jest Barbara Siedler z tekstami:
Gdybyśmy krzyczeli, „Życie
Literackie” 1981, nr 13 i Metody
wychowawcze, „Życie Literackie” 1982, nr 7).
autor bloga i Mariusz Szczygieł podczas spotkania autorskiego w Berlinie, 2020, © Arkadiusz Łuba |
Bez opowiadania literatura nie istnieje. „Podstawą
humanistyki jest opowieść”, pisała Maria Janion w Niesamowitej Słowiańszczyźnie: „Nie wystarczy coś zobaczyć, przeżyć
lub nawet pojąć. Trzeba jeszcze umieć to opowiedzieć. Opowieść, artystyczna w
zamiarze lub nieartystyczna, dąży do formy – czy tego chce, czy nie chce. Jeśli
nie dąży do formy, staje się niezrozumiała. Istnieje kilka podstawowych
rodzajów narracyjnych. (...) Towarzyszy im „namiętność poznania”, uznawana za
istotę europejskiej duchowości. Opowieść, również opowieść humanistyki, jest
sposobem orientacji w świecie. Energia opowieści to energia wrażliwości na
Innego, na tego, któremu się opowiada i którego się słucha, tworząc krąg
zrozumienia i współczucia, będącego szczególną formą rozumienia” (s. 9-10). Mimo
że fragment nie dotyczy Nie ma, trudno
o bardziej pasującą laurkę dla tej właśnie książki.